Pożegnanie po śmierci w lokalnej prasie

"DEMOCRACIA" - HUANCAYO 22-10-1932
Jesus Vega Ortiz



Tłumaczenie pożegnania:


CZCIGODNY O. STANISŁAW KWIETNIEWSKI

21 PAŹDZIERNIKA 1932 R.

Smutne, nierytmiczne dzwony bazyliki katedralnej rozbrzmiały w powietrzu zawiadamiając i opłakując odejście znakomitego salezjanina, ucznia Wielebnego Bł. O. Bosco.
Był on wartościowym uczniem, na którego liczyło Zgromadzenie Salezjanów w tym mieście i w cywilizowanym świecie. Dostojny Minister, Czcigodny Ojciec Stanisław wyróżniał się jako gwiazda pierwszej jasności. Kto z nim rozmawiał pozostawał zauroczony jego wysoką kulturą i uczciwością. Jego duch uformowany w cnocie, przekazywał piękno jego zalet i zasłużonych działań, które wywoływały nieustanny podziw u tych, którzy go poznali. Płodny i zainspirowany przez nauki boskie i ludzkie, wychowawca, formował dusze zachowując je od szkodliwych wad i błędów. Gorliwy doradca i wojownik skłaniał do refleksji poranionych, żeby powrócili z mocą i nadzieją do trwałego czynienia dobra. Z jego uśmiechniętych i pobożnych ust wypływały potoki słów pełnych pociechy i niezłomnej wiary. Jego wypowiedzi pełne zdrowej i głębokiej filozofii umacniały Prawdę. Treściwość z jasnością południka. Nieposkromiony apostoł myślał o zbawieniu rodzaju ludzkiego niosąc wszędzie światła Ewangelii, aż do oddalonych regionów gdzie zamieszkuje niecywilizowany człowiek z instynktami dzikiego zwierzęcia. Nie zrażały go i nie osłabiały mocne przeszkody wywoływane przez plotkę ani lekceważenie świętych faktów; zawsze myślał o Bogu i o tym, by wprowadzać w życie Jego wzniosłą naukę. Zanim zrobił jakikolwiek krok na cierniowej drodze konsultował to z Przykazaniem Boskim i z rozkazami swego surowego sumienia. Nie należał do tej grupy pesymistów, był przekonany, że ludzka istota powinna być cywilizowaną, aby podziwiać i wychwalać boskiego Stwórcę. Otwierał swoje pobożne ręce i swoje nasycone miłosierdziem serce, aby wzmacniać potrzebujących na ciele i na duszy. Nasycał pożerające pragnienie tych, którzy chcieli zaspokoić je w najczystszych źródłach wytrwałości. Gorący kultywator nauki i swoich tajemniczych sekretów czynił wyznanie wiary i naśladował niezwykłą drogę O. Bosco, wstępując w  szeregi jego uczniów. Nieustannie naśladował wskazania moralne i pedagogiczne znanego Mistrza, który zrewolucjonizował współczesną pedagogikę i poświęcił się nauczaniu młodzieży wygładzając chropowatości właściwe dla wartości przyziemnych i dla edukacji groteskowej i półdzikiej. Był wiecznym doradcą. Jego słowa miały moc ognia, który wypala i oczyszcza. Wartość jego niespokojnego i refleksyjnego życia zamykała się każdego dnia w podejmowaniu wielkodusznych działań. Jego rodzinne mieszkanie dawało schronienie niezliczonej liczbie osieroconych i biednych dzieci, ubranych w łachmany i z brudem niezdrowych zwyczajów w ich dziecinnych duszyczkach. Obdarzał ich pełną słodyczy troskliwością dając im pokarm dla ciała i duszy. Otwierał razem z nimi białe strony książek i nauczał ich odszyfrowywać dziwaczne znaki kreślone rękoma ludzi. Poszukiwał sposobności, żeby rozmawiać jak Sokrates ze swoimi uczniami o dobrach najwyższych i nieskończonych. Wprowadzał ich w zachwyt ucząc ich kontemplować naturę i nieboskłon,i w każdej z tych obserwacji uczył ich rozumieć, że wszystko wywodzi się od najmądrzejszego Stworzyciela. Jego stoły przepełnione dziełami edukacyjnymi, pouczającymi i kulturalnymi sławnych autorów Teologii otwierały się jak hojne łona, żeby rozlać obficie limfę wiedzy, złowrogich wydarzeń zwanych w naszych czasach fenomenem. Z chwalebnym celem bycia pożytecznym dla Religii i dla cierpiącej ludzkości zdobył tytuł doktora na Fakultecie Teologii w Rosji i Medycyny w Polsce, swojej rodzinnej ziemi. Jak apostołowie boskiego Mistrza, dla komunikacji z naszymi bliźnimi znał dziewięć języków światowej sławy, takich jak Grecki, Łacina, Włoski, Francuski, Polski, Hiszpański, Angielski i Niemiecki. Głęboki matematyk utrwalał swoje umiejętności w tym mieście i przekazał je naszym rodakom w Arequipa i Cuzco. W obecnych czasach poświęcił swoje osobiste wysiłki dla czci natury pisząc chwalebne hymny do Autora całego stworzenia, każdego liścia i płatków kwiatów. Chętny wykupić młodzież inteligentną, a pozostawioną szkodliwym efektom włóczęgostwa i bezczynności miał ciągłą troskę zbudowania pięknego gospodarstwa. Szkoły o modelu Sztuki i Rzemiosła według pięknego planu, który pozostawia pośród swoich licznych i cennych projektów. Żeby zrealizować tak trudne przedsięwzięcie dla młodzieży stworzył kolejną grupę, które zajmują się zbieraniem pieniędzy. Jako płodny pisarz współpracował z salezjańskim czasopismem „Chleb duszy” i „Biuletyn Parafialny” założony przez prestiżowego Vicario dr. Ricardo Rosemberg. W Instytucie Katolickim Św. Róży założonym przez dr. Camilo Cevallos zaszczepiał swoje piękne pomysły i inicjatywy, w Szkole Dominikańskiej pozwalał słuchać swoich słów pełnych wnikliwych argumentów. Rozprowadzał niestrudzenie „Chleb Duszy” i z troską niósł pocieszenie płynące z Religii biednym domostwom, nie bojąc się zarazy czy ukrytego przeznaczenia. Takie jest, w ogólnym zarysie, to zasłużone dzieło realizowane przez O. Stanisława w tym mieście i w pozostałych departamentach Republiki. Szlachetne i największe dusze uczestniczą w bolesnej wędrówce do Szpitala del Carmen i wycierają łzy po naszym zmarłym. Huancayo i świat katolicki tracą cenny klejnot. 

Oby jego następcy kontynuowali dzieło zapoczątkowane przez Czcigodnego Ojca Stanisława.
Niech spadną na jego grób i wzniosą się jak najwyżej nasze szczere modlitwy, jak krople rosy w jasny świt nowego dnia.

Brak komentarzy: